Kiedy słońce zaczyna
przygrzewać coraz mocniej, świat roślin i zwierząt ożywia się z każdym dniem
coraz bardziej. Pozornie cichy, przy bliższym poznaniu staje się dziwnie
znajomy. Z zimowego letargu budzą się m.in. pająki, które uplótłszy sieć łowną,
w sposób nagły przerywają bzyczenie much, po lesie i łąkach niesie się
przepiękny śpiew godowy żab, a w powietrzu słychać radosne brzęczenie pszczół. Leśna
filharmonia pod batutą samego Boga. Wraz z Panią Piosenką próbowaliśmy naśladować
za pomocą m.in. wiolonczeli efekty dźwiękowe budzącej się do życia przyrody.
Wakacje tuż-tuż, więc ogromnie cieszymy się na myśl o zasłużonym odpoczynku od codziennej rutyny. Dlatego z nieskrywaną radością daliśmy się porwać Pani Piosence na pokład statku, którym ruszyliśmy w daleki rejs. Największą sympatię wzbudził wśród nas majtek pokładowy, świadek niejednej morskiej przygody. Zaś nastrojowe ballady, skoczne utwory z zabawnymi tekstami czy taneczne hity poderwały nas z ławek i zapoczątkowały wakacyjne szaleństwo. Ahoj, przygodo!
Ferie wprawdzie dobiegły
końca, ale zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Dlatego wspólnie z
panią Izabelą wyruszyliśmy na poszukiwanie jej śladów tam, gdzie atrybutów zimy
zawsze jest najwięcej, tj. w góry. Początkowo myśleliśmy, że sypnie śniegiem. Jakież
było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że wiele śladów zima pozostawiła wcale
nie za oknem, lecz między nutami. Przewodnikiem na górskich szlakach były nam
skrzypce, najbardziej góralski instrument muzyczny.
Tego dnia do Warszawy zawitali… krakowiacy. Odziani w regionalne stroje zadali prawdziwego szyku. Nasz zachwyt rósł z każdą minutą spotkania. Goście z Małopolski przepięknie wykonali m.in. utwór Płynie Wisła, płynie i zaprezentowali krakowiaka – choć dobrze nam znany to taniec, dopiero podczas koncertu zrozumieliśmy, jak żywy i integrotwórczy. Artyści Folkloristica zaprosili nas bowiem do wspólnej zabawy w kole, gdzie przyśpiewki przeplatały się z konkretnymi figurami tanecznymi, a wszystkiemu towarzyszył akompaniament na akordeonie. Bawiliśmy się wyśmienicie! Na mieście mówią, że warszawiacy i krakowiacy nie darzą się sympatią. Myśmy jednak zadali kłam tym słowom, wspólnie bawiąc się śpiewem i tańcem i czerpiąc radość ze wspólnych, bo polskich zwyczajów i tradycji ludowych.
Podczas gdy wraz z duetem Baśniowej Kapeli bacowaliśmy – jak mówią górale – na Rusince, jedna z owieczek została zraniona przez niedźwiedzia. Nieobojętne na cierpienie swojej mamy jagniątka Kuba i Bazia czym prędzej wyruszyły w daleką podróż do Doliny Pańszczycy po świstacze sadełko. Cel osiągnęły, jednak w drodze powrotnej zostały uwięzione przez wilka i niedźwiedzia. Na szczęście pasterz zorientował się, że jego dwie owieczki zaginęły i wyruszył na ich poszukiwanie. Historia Kuby i Bazi, okraszona przepięknymi piosenkami, mocno angażującymi dziecięcą publiczność, przybliżyła nam historię Dobrego Pasterza, który nigdy o żadnym swym dziecku nie zapomina.
Jak co miesiąc pani Izabella zabrała nas w podróż do Krainy Muzyki. Tym razem mogliśmy poznać największy i najniżej brzmiący instrument w orkiestrowej rodzinie dętych blaszanych – tubę. Wielki i wydający potężne dźwięki przyciągnął samego słonia, który rozpoznał w niej znajomo brzmiące nuty. A nas najbardziej zachwycił jego wygląd. Gdyby nie ciężar, mógłby stanowić iście oryginalne nakrycie głowy każdej damy.
Na własne uszy mogliśmy przekonać się, jak głośna potrafi być trąbka. Nic dziwnego, że w dawnych czasach jej dźwięk potrafił odstraszyć dzikie zwierzęta. Dziwić nie powinno także to, że wykorzystywano ją powszechnie jako instrument sygnałowy zwiastujący nadejście oczekiwanej korespondencji. W czasie comiesięcznej podróży z Panią Piosenką dowiedzieliśmy się m.in. jak wydobyć z trąbki dźwięk, co wspólnego ma z nią pocztylion i dlaczego to właśnie trąbka dumnie prezentuje się na pocztowym godle.
Pan listopad zna się na jesiennym graniu. Specjalnie dla nas zagrał na kontrabasie, a konkretnie na końskim ogonie! Ponieważ nie wszyscy dowierzali, że można grać na zwierzęcym włosiu, właściciel wielkich skrzypiec rozkręcił smyczek, żebyśmy mogli naocznie się o tym przekonać. Dźwięki wydobywające się z tego potężnego instrumentu przeniosły nas do lasu, w którym Pani Jesień zrobiła już swoje porządki.
Tym razem wraz z piosenką odwiedziliśmy gród Kopernika. Towarzyszyliśmy Mistrzowi Bogumiłowi w perypetiach związanych z powstawaniem jego słynnej piekarni. Wreszcie zapach cynamonu i piernikowych przypraw kompletnie nas zniewolił. Myślami wybiegliśmy już do okołoświątecznych przygotowań…
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ważne, że pozostają wspomnienia. Pani Iza swoje zamknęła w kuferku, który otworzyła dopiero w przedszkolnej sali. Czego w nim nie było… Wyrwana z objęć Morfeusza Alicja, zupełnie niezwykli mieszkańcy Bergamutów czy załoga Czarnej Perły pod dowództwem Jacka Sparrowa. Można odnieść wrażenie, że tegoroczne wakacje spędzała w różnych zakątkach świata…